Recenzja filmu

Martwe zło: Przebudzenie (2023)
Lee Cronin
Lily Sullivan
Alyssa Sutherland

Bez matki nie ma chatki

Cronin pozostaje wiernym uczniem Sama Raimiego, śmiało czerpiąc z estetyki gore. Pękają kości, ktoś gryzie szkło, ktoś zdziera skórę kuchenną tarką, zdarza się, że trzeba wbić komuś nóż w twarz,
Bez matki nie ma chatki
Podobno nawet najbardziej szalone i absurdalne horrory mówią nam coś o naturze czasów, w których żyjemy. To, czego nie umiemy nazwać wprost, materializuje się na ekranie pod postacią duchów, monstrów, zjaw i innych upiorów. Grady Hendrix, autor książki, "Paperbacks from Hell", pisał, że niepokój społeczny rodzi zombie, a ekonomiczny - nawiedzone domy. Co w takim razie mówi o naszej epoce film, w którym opętana przez demona matka poluje na własne dzieci?


Reboot kultowego "Martwego zła" składa co prawda rytualny hołd piekielnej leśnej chatce, ale nie tu reżyser Lee Cronin lokuje epicentrum grozy. Sypiąca się kamienica, którą lada dzień będzie musiała opuścić Ellie (Alyssa Sutherland), samotna mama z trójką dzieci, zdaje się lepiej oddawać atmosferę roku pańskiego 2023. Poza przymusową eksmisją rodzinę czekają również niezapowiedziane odwiedziny średnio zaradnej życiowo cioci Beth (Lily Sullivan) i zamkniętego dotychczas w bankowym skarbcu demona. Może to i nic dziwnego, że bohaterce Sutherland między pocieszaniem neurotycznej siostry, wypełnianiem obowiązków domowych, a składaniem ciuchów byłego w pewnym momencie "pęka żyłka".

Rodzinna historyjka to jednak u Cronina tylko pretekst do otwarcia festiwalu makabry i trzeba przyznać, że reżyser zaczyna z wysokiego C. Szkoda czasu na przydługie ekspozycje. Krwawy cold open nie pozostawia wątpliwości co do intencji autora – mamy wykrzywiać twarze z obrzydzenia i odwracać wzrok na widok rozpruwanych flaków. Cronin pozostaje wiernym uczniem Sama Raimiego, śmiało czerpiąc z estetyki gore. Pękają kości, ktoś gryzie szkło, ktoś zdziera skórę kuchenną tarką, zdarza się, że trzeba wbić komuś nóż w twarz, a kamienica krwawi niemniej obficie co oryginalna chatka w lesie. Powracają także nieśmiertelne we franczyzie strzelba i piła łańcuchowa, a tytułowe zło pozostaje nieobliczalne w swoim niszczycielskim pędzie.



Choć w kategorii najbardziej przerażających matek ostatnich lat ciężko przebić kreację Toni Collette w "Hereditary", to Sutherland jest ze swoim makiawelicznym uśmiechem i jaszczurzym spojrzeniem cudownie diaboliczna. Z całej obsady to właśnie ona wydaje się najlepiej rozumieć klimat oryginalnej serii, balansując wciąż na granicy horroru i czarnej komedii. Potrafi uwodzicielsko mrugać i mizdrzyć się do swoich ofiar, by zaraz żerować na ich truchle z zapałem godnym złaknionego krwi wampira. To za jej sprawą pojęcie rodzinnego patchworku nabiera w finale filmu zupełnie nowego znaczenia.

Nie ma jednak co ukrywać, że dla wielu fanów "Martwe zło" znaczy "Bruce Campbell w roli Asha Williamsa". W produkcji Cronina do walki z demonem przystępuje zdecydowanie mniej przebojowa Beth. Reboot rządzi się jednak swoimi prawami i widać, że twórcy mieli tu nieco inny pomysł na film - miało być raczej strasznie aniżeli śmiesznie. Mniej tu groteski i drwiny, choć momentami szkoda, bo kreacja Sullivan zyskuje ciekawy rys właśnie w przegiętym finale. Podobnie sprawa ma się, jeśli chodzi o efekty specjalne - najlepsza zabawa jest tam, gdzie twórcy, sięgając do korzeni serii, rezygnują z CGI na rzecz misternie skonstruowanej charakteryzacji i hektolitrów lepkiej sztucznej krwi.

Bohaterowie horrorów nazbyt często przekonują się, że nie warto otwierać zapieczętowanych kopert, wyważać zabitych deskami drzwi i przede wszystkim - że trupów nie należy wskrzeszać. Cronin, doskonale zaznajomiony z gatunkowymi prawidłami, postanowił jednak sprowadzić "martwe zło" z powrotem na kinowe ekrany. Na jego szczęście okazał się to całkiem udany seans spirytystyczny. A przynajmniej na tyle, by nie prześladowały go złośliwe widma krytyki filmowej.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones